Diana Krall jest jedną z tych gwiazd, których twórczość się nie starzeje, a wręcz z wiekiem zyskuje na atrakcyjności nie tylko dla wiernych fanów, ale także tych, którzy z jej muzyką zetknęli się stosunkowo niedawno. Kanadyjka jest prawdziwą weteranką światowej sceny muzycznej. Czaruje swoim głosem już od ponad 25 lat. Jej pierwsze sukcesy miały miejsce w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. I od tego czasu praktycznie każde jej wydawnictwo pokrywa się złotem oraz platyną. Choć bez wątpienia największą międzynarodową sławę przyniósł jej album wydany w 1999 roku zatytułowany „When I Look in Your Eyes”. Dość napisać, że spędził on aż 52 tygodnie na samym szczycie jazzowego notowania amerykańskiego „Billboardu”. Ponadto zaowocował on również dwiema nagrodami Grammy. Przez cały okres swojej twórczości artystka nie tylko stale nagrywa nowy materiał, ale również regularnie koncertuje. Można właściwie napisać, że nie odwiedza swoich fanów na koncertach tylko wtedy kiedy pracuje nad materiałem do nowej płyty.
Jej ostatnie wydawnictwo to płyta nagrana wspólnie z inną gwiazdą światowego formatu Tonym Bennettem, zatytułowana „Love Is Here To Stay”. Ukazała się ona w 2018 roku i właściwie od razu zajęła pierwsze miejsce na przytaczanej już wyżej liście jazzowego „Billboardu”. Nie da się ukryć, że ta kobieta ma w sobie moc i charyzmę, jakiej mogłyby jej pozazdrościć znacznie młodsze gwiazdy muzyki jazzowej z całego świata. Każdy koncert Diany Krall w naszym kraju jest przyjmowany przez jej fanów niezwykle ciepło, dzięki czemu artystka nigdy nie omija Polski w swoich planach koncertowych.

KKW,fot.Free-Photos/Pixabay